Dla mniejszości, czyli tak jak dla mnie jest to może odważne ale też bardzo głupie zachowanie
względem swojego ciała. Jest to podobne to wysiłku fizycznego na siłowni bądź w domu, kiedy to chcemy budować swoje mięśnie, ale nie którzy próbują się dostać do nich o wiele szybciej... Pytacie jak ? Chyba większość zna odpowiedź na to pytanie - tnąc się. Bierzesz żyletkę do ręki, wykonujesz ruch, uwalniamy hormony szczęścia, endorfiny. Czujesz ulgę, jest ci lepiej zapominasz na chwile o problemach, o szarej rzeczywistości. Za chwilę znów powtarzasz tę czynność, uzależniasz się, bo ból który czujesz nie wystarcza na długo. Powody? Jest ich mnóstwo...
względem swojego ciała. Jest to podobne to wysiłku fizycznego na siłowni bądź w domu, kiedy to chcemy budować swoje mięśnie, ale nie którzy próbują się dostać do nich o wiele szybciej... Pytacie jak ? Chyba większość zna odpowiedź na to pytanie - tnąc się. Bierzesz żyletkę do ręki, wykonujesz ruch, uwalniamy hormony szczęścia, endorfiny. Czujesz ulgę, jest ci lepiej zapominasz na chwile o problemach, o szarej rzeczywistości. Za chwilę znów powtarzasz tę czynność, uzależniasz się, bo ból który czujesz nie wystarcza na długo. Powody? Jest ich mnóstwo...
Straszne jest to że młodzież nie widzi innych rozwiązań swoich problemów? Nikt nie mówi o nich głośni i widzi tylko jedno rozwiązanie? By choć na chwilę poczuć się lepiej sprawiasz sobie ból, jakby tak na to spojrzeć jedno wyklucza drugie.
Halo ludzie, przecież każdy ma problemy, Nadal jestem nastolatką ( za około 90, przyjdzie czas na moje ostatnie naście...), chodząc ulicami mojego miasta czy nawet wstając z łóżka każdego dnia borykam się z jakimś problemem. Nie jest to fajne. Kiedyś wydawało mi się ze przede mną ktoś postawił jakiś mur, którego nigdy nie przejdę. Ale nigdy nie pomyślałam żeby zrobić sobie krzywdę, czy zostawiać jakiś ślad na ciele. Ale wiadomo ja to ja, a ludzie bywają różni i istnieją różne sposoby na odnalezienie chociażby odrobiny szczęścia...
.Wiem że temat samookaleczenia w Polsce jest bardzo ciężki jaki i na świeci. Poruszyłam ten temat, dlatego że gdy ostatnio byłam w pizzerii ze znajomymi, przy naszym stoliku siedziała grupa dziewczyn i spostrzegłam rany na rękach, nie było widać dokładnie czy są świeże, ale cała radości jaką w sobie wtedy miałam wyparowała, Wyszłam na dwór żeby odetchnąć, wtedy przez głowo przeleciało tysiące myśli po co? dlaczego ? Ja nie rozumiem samobójców, bo żeby żyć, trzeba mieć odwagę. Teraz już rozumiem.
Nie jestem psychologiem, ale chce żeby ten temat był poruszany, by z taki osobami rozmawiać. Kieruje to do was, chce wam pomóc, chce sprawić by na waszych twarzach zagościł uśmiech, małymi krokami, chce by wasze rany stały się niewidocznymi bliznami, przeszłością z której wyciągniecie wnioski. Bądź my dla siebie kolegami, pomóżmy sobie nawzajem.
Pamiętaj, nigdy nie drwij z tego. Osoby które się okaleczają, to potencjalni samobójcy, prawdopodobieństwo że odbiorą sobie życie jest o wiele większe niż że zrobię to np. ja- osoba która nigdy nie zostawiła śladów na sowim ciele. Możesz mieć mieć samobójce pod nosem i nawet tego nie zauważyć, bo nie zawracasz uwagi na problemy innych. To wszystko jednak wymaga czasu, dajmy go sobie jak najwięcej!
Nie pozwól Aniołom wrócić do domu, tutaj na dole bardziej nam są potrzebne.
One dają wiarę że świat może być lepszy.
One dają wiarę że świat może być lepszy.
Panna eM